Podczas Wigilii czułam wewnętrzną pustkę, większą niż zwykle. I święta mi uciekają- i jest tak inaczej niż zazwyczaj było. Jest dziwnie. Dzień później trafiłam na słowa o. Adama Szustaka:
"Nie mam żadnego kazania dzisiaj, więc muszę się gdzieś kaznodziejsko wyszaleć:) Pierwszy to fragment z Listu do Filipian, gdzie jest mowa o tym, że "Chrystus ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi". Zajrzałem do tekstu greckiego i jest tam napisane dosłownie, że Chrystus "stał się pustym" - jakoś bardzo do mnie dociera to wyrażenie. Możliwe, że ktoś z Was przeżywa dzisiaj całkowitą pustkę, że te Święta nic nie znaczą, że fajnie, że są, ale w środku jest jakaś dziwna pustka i może nawet pojawia się obawa, że już tak zostanie, bo w końcu ciągle tak jest. Otóż jest Dobra Nowina! Jeśli tak masz to jesteś podobny do Boga! Jesteś podobny do Jezusa! Czy może być coś lepszego niż podobieństwo do Niego? Nawet jeśli tylko w pustce, to jesteś do Niego podobny!"- fragment z funpage'a na facebook'u Langusta na Palmie
Dzisiaj czułam się bardzo osamotniona, opuszczona przez wszystkich i niezrozumiana przez bliskich. Przypominały mi się najgorsze momenty mojego życia, różne zranienia, które były dowodami w mojej głowie na to, że jestem beznadziejna. Głównie chodziło o moje życie uczuciowe, o mężczyzn, których kochałam i z którymi wciąż mamy więź. Moje myśli jednak nadal mknęły do Boga, choć- co dość dziwne, przestałam Mu już chyba ufać. Lub ufam nie aż tak bardzo. To moje pierwsze takie smutne święta. Gdzie moja pogoda ducha, którą miałam wcześniej? Pojawiło się na momencik światełko w tunelu... czytanie na dziś? Ale sekundę później pomyślałam, że to bez sensu. Na pewno coś o Bożym Narodzeniu, albo Maryi- na pewno nic dla mnie. Ale weszłam z ciekawości...
(Iz 62,1-5)
Przez wzgląd na Syjon nie umilknę, przez wzgląd na Jerozolimę nie spocznę, dopóki jej sprawiedliwość nie błyśnie jak zorza i zbawienie jej nie zapłonie jak pochodnia. Wówczas narody ujrzą twą sprawiedliwość i chwałę twoją wszyscy królowie. I nazwą cię nowym imieniem, które usta Pana oznaczą. Będziesz prześliczną koroną w rękach Pana, królewskim diademem w dłoni twego Boga. Nie będą więcej mówić o tobie "Porzucona", o krainie twej już nie powiedzą "Spustoszona". Raczej cię nazwą "Moje upodobanie", a krainę twoją "Poślubiona". Albowiem spodobałaś się Panu i twoja kraina otrzyma męża. Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie poślubi, i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój tobą się rozraduje.
Zaczęłam się uśmiechać przez łzy- rozumowo wiem, z doświadczenia, że jest obok i TYLE obiecuje! Chwilkę później zobaczyłam na facebook'u zdjęcie:
Kiedyś skakałabym do sufitu z radości, ale chyba jeszcze nie ufam. Uczę się zaufania codziennie, mozolnie, kroczek po kroczku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz