Podczas
mojej pierwszej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę, Bóg
przychodził do mnie wiele razy, na różne sposoby. Jednym z
bardziej niezapomnianych przeżyć, których miałam zaszczyt
doświadczyć, było wzruszenie spowodowane odczuciem wielkiej
miłości bożej do nas, podczas jednej z Komunii Świętych.
Uklękłam. Usłyszałam pieśń, którą kojarzę niemalże
tylko z czasów drugiej klasy podstawowej -przygotowań do
Pierwszej Komunii Świętej. Ciekawe jest to, że nie lubiłam tej
pieśni nigdy. Zawsze, kiedy ją słyszałam, miałam przed oczami
wizerunek samej siebie, która przyjmuje Pana Jezusa do serca,
bez większej świadomości tego zdarzenia. Ta pieśń -to przecież
taka dziecinna, melodyjna piosenka, której ktoś kiedyś kazał
nam się nauczyć. Przerost formy nad treścią. Moi rodzice nie
kładli nacisku na duchowy aspekt tego wydarzenia. Każde wspomnienie
z tego okresu mojego życia budziło we mnie wstyd, smutek i poniekąd
odrazę dla konsumpcyjnego stylu przeżywania przyjęcia tego
sakramentu, który niestety, ale dotyczył również
mnie. Piosenka, której potem niemalże nigdy już nie
słyszałam, a na pewno bardzo rzadko. Gdy usłyszałam ją na pielgrzymce, wspominając czasy
swojej I Komunii Świętej, zapłakałam. Bóg do mnie
przyszedł już dawno, a ja kazałam Mu czekać na siebie jeszcze
tyle lat! On o mnie zabiegał, starał się, ale ja byłam zbyt
oporna, uparta by uwierzyć... W tym momencie czułam Jego ogromną miłość
do każdego człowieka, a najbardziej odczuwałam na swojej skórze,
jak mocno kocha mnie, właśnie mnie! Przepraszałam Go gorąco za te
wszystkie lata, które poniekąd zostały utracone. Za lata,
kiedy grzesząc, nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, że
zadaję tym ból Jezusowi, sobie, oraz innym ludziom. Lata,
kiedy nie doceniałam wspaniałości, piękna, znaczenia momentu
przyjmowania i samego Ciała Jezusa Chrystusa. Za lata, kiedy ufałam
bardziej ludziom i sobie, niż Bogu. Kiedy nie potrafiłam się
sprzeciwiać złu, byłam obojętna. Byłam zimna i nieczuła. Nie
dostrzegałam Bożej Miłości. Z drugiej jednak strony ogromnie
dziękowałam za wszystko, co dla mnie uczynił i że właśnie dziś
mogę być tym, kim jestem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz