poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Jesteś Panie winnym krzewem

Podczas mojej pierwszej pieszej pielgrzymki na Jasną Górę, Bóg przychodził do mnie wiele razy, na różne sposoby. Jednym z bardziej niezapomnianych przeżyć, których miałam zaszczyt doświadczyć, było wzruszenie spowodowane odczuciem wielkiej miłości bożej do nas, podczas jednej z Komunii Świętych. Uklękłam. Usłyszałam pieśń, którą kojarzę niemalże tylko z czasów drugiej klasy podstawowej -przygotowań do Pierwszej Komunii Świętej. Ciekawe jest to, że nie lubiłam tej pieśni nigdy. Zawsze, kiedy ją słyszałam, miałam przed oczami wizerunek samej siebie, która przyjmuje Pana Jezusa do serca, bez większej świadomości tego zdarzenia. Ta pieśń -to przecież taka dziecinna, melodyjna piosenka, której ktoś kiedyś kazał nam się nauczyć. Przerost formy nad treścią. Moi rodzice nie kładli nacisku na duchowy aspekt tego wydarzenia. Każde wspomnienie z tego okresu mojego życia budziło we mnie wstyd, smutek i poniekąd odrazę dla konsumpcyjnego stylu przeżywania przyjęcia tego sakramentu, który niestety, ale dotyczył również mnie. Piosenka, której potem niemalże nigdy już nie słyszałam, a na pewno bardzo rzadko. Gdy usłyszałam ją na pielgrzymce, wspominając czasy swojej I Komunii Świętej, zapłakałam. Bóg do mnie przyszedł już dawno, a ja kazałam Mu czekać na siebie jeszcze tyle lat! On o mnie zabiegał, starał się, ale ja byłam zbyt oporna, uparta by uwierzyć... W tym momencie czułam Jego ogromną miłość do każdego człowieka, a najbardziej odczuwałam na swojej skórze, jak mocno kocha mnie, właśnie mnie! Przepraszałam Go gorąco za te wszystkie lata, które poniekąd zostały utracone. Za lata, kiedy grzesząc, nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, że zadaję tym ból Jezusowi, sobie, oraz innym ludziom. Lata, kiedy nie doceniałam wspaniałości, piękna, znaczenia momentu przyjmowania i samego Ciała Jezusa Chrystusa. Za lata, kiedy ufałam bardziej ludziom i sobie, niż Bogu. Kiedy nie potrafiłam się sprzeciwiać złu, byłam obojętna. Byłam zimna i nieczuła. Nie dostrzegałam Bożej Miłości. Z drugiej jednak strony ogromnie dziękowałam za wszystko, co dla mnie uczynił i że właśnie dziś mogę być tym, kim jestem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz